poniedziałek, 1 sierpnia 2011

1) Santa Fe - co to za miasto? 2) Indiańskie puebla 3) Farmington, Nowy Meksyk

A teraz czas na trochę wiadomości z naszego przewodnika:

"Santa Fe to najstarsza stolica stanowa w Ameryce Północnej. Została założona przez hiszpańskiego konkwistadora Don Pedro de Peraltę, który ustanowił tu kolonię w 1610 roku. Po powstaniu Indian Pueblo przeciwko hiszpańskim kolonizatorom w 1680 roku kolonia opustoszała, ale z czasem ponownie przeszła w ręce Hiszpanów. Po uzyskaniu niepodległości przez Meksyk w 1821 roku Szlakiem Santa Fe docierali tu handlarze i osadnicy z Missouri.

Piękne miasto na wysokim płaskowyżu otaczają góry. W jego sercu znajduje się plac, od którego należy rozpocząć zwiedzanie. Dzisiaj pod podcieniami Palace of the Governors mieści się targ z wyrobami Indian".

Miasto jest naprawdę wyjątkowo piękne. Budynki wyglądają jak zrobione z plasteliny :) Są w kolorze otaczających je gór - róż, beż, nie wiem, jak określić ten kolor. Mieszkańcy o urodzie prawdziwych Indian.

Mieliśmy szczęście, bo załapaliśmy się na paradę - witano jakiegoś weterana. Ludzie stali z flagami, bili brawo, mieli transparenty z napisami "We love you" itp. Sam weteran jechał na takim "wozie", a przed nim szli mundurowi, a nawet....jacyś panowie w spódniczkach - chyba Szkoci, w dodatku grali na dudach :) Za nim mnóstwo samochodów, motorów z flagami... Jednym słowem - Ameryka!

W Santa Fe znajduje się Kaplica Loretańska - byliśmy blisko niej, ale ponieważ płaciło się za wstęp, odpuściliśmy i nie weszliśmy do środka. I to był nasz błąd. Dopiero później zorientowaliśmy się, że w tej to kaplicy znajdują się słynne schody, którymi nie tak dawno się fascynowałam.
Rzecz w tym, że są one zbudowane w sposób cudowny. Legenda głosi, że zbudował je sam św. Józef. Faktem jest, że nie mają w sobie ani jednego gwoździa, trzymają się w powietrzu nie wiadomo jak, a drewna, z którego powstały, nie ma w całym Nowym Meksyku.
Do tej pory nie możemy sobie darować, że pożałowaliśmy tych paru dolarów :-(

Więcej informacji o schodach można znaleźć tutaj (polecam!): http://www.dobrypasterz.pl/archiwumwyd.php?w=250&d=art&art=4662

Byliśmy też w indiańskich pueblach - podobne domki do tych w Santa Fe. Wciąż ta "plastelina" :) Cudny widok. W dodatku te Góry Skaliste wokół... Miałam też okazję zobaczyć tam prawdziwe...kolibry!!! :) Niezła frajda. Zlatywały się do takiego specjalnego karmnika.

Jesteśmy teraz w Farmington, stan Nowy Meksyk. Droga z Santa Fe była piękna, wśród czerwonawych gór, nad jakimiś kanionami, jeziorami.... Gdyby nie smród skunksów, który potrafi ciągnąć się dobrą milę, byłoby fantastycznie :) Wiecie, jak to śmierdzi?!?! A propos zapachów - wczoraj, kiedy jechaliśmy przez przestrzenie Nowego Meksyku, i kiedy temperatura spadła na tyle, że jazda z otwartą szybą była przyjemnością, poczuliśmy niesamowity zapach.... Zapach tysięcy, milionów krzewów iglastych... Niesamowity i nie do opisania zapach: świeży, prawdziwy, orzeźwiający...

Wracając do Farmington - to miasto służy nam jedynie jako przystanek w drodze w stronę Wielkiego Kanionu. Dziwne to miasto. Wokół nieprzyjaźnie wyglądające skały, a miasto żyje chyba dzięki ropie. Jakoś tu smutno. Dobrze, że kelnerzy w restauracjach są tacy czarujący :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz