czwartek, 21 lipca 2011

Nasz rytm dnia w Nashville

Jak wygląda nasz dzień w Nashville?

Wstajemy przed 9:00, żeby pójść na hotelowe śniadanie - niezła wyżerka, jesz ile chcesz. Szkoda, że nie mają tu, w USA, normalnego chleba i bułek :-( Wszystko jakieś takie...sztuczne. Chociaż zdarzy się jakaś smakowita rzecz (np. ciepłe ciasteczka cynamonowe:)).

Potem idziemy na kąpiele słoneczne i kąpiele w basenie - smażymy się  w ok. 35 stopniowym upale, chociaż muszę przyznać, że słońce opala nas "spokojnie" - jeszcze nie jesteśmy czerwoni ani brązowi (choć mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu - może w końcu w tym roku będę po wakacjach prawdziwie opalona??:))

Następnie jedziemy na jakiś obiadek. Dziś znaleźliśmy genialną knajpę - znowu mogliśmy rzucać skorupki z orzeszków na podłogę i znowu dostaliśmy napoje w słoikach :-) Jedzenie było przepyszne i w dodatku nie bardzo drogie.

Ok. 19:00 budzimy się z popołudniowej drzemki, żeby ruszyć na Broadway do knajp z muzyką na żywo. Wędrujemy od jednej do drugiej, w poszukiwaniu muzyki, która najbardziej nam odpowiada. Chyba najbardziej lubimy stare country - Johnny Cash to nr 1. Sączymy piwko (które nota bene w USA jest jakąś "oranżadką" - trudno orzec, ile w nim %, ale z pewnością niewiele) i kołyszemy się w takt amerykańskich piosenek. Jesteśmy tu chyba jedynymi Polakami, więc gdy się okazuje, skąd jesteśmy, patrzą na nas z podziwem, mówiąc: "It's far away!" :)

Dziś byliśmy w okolicach Grand Ole Opry House (to dość daleko od centrum), żeby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Przy okazji zakupiliśmy świetną płytę Elvisa, na której śpiewa piosenki country - mało znane, ale cudowne. On naprawdę zasłużył na miano "króla" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz